No... to mam takie coś...
Ezra Fawley.
Maya jest słodka i miła. On też jest słodki i miły, jeśli ma akurat na to ochotę. Myślę, że Ezra bardzo kocha Mayę. W sensie - stracił starszą siostrę. Myślę, że mógłby szukać jakieś podobnej relacji u jakiejś dziewczyny w pobliżu, bo z samym bratem to tak ciężko wytrzymać. Nie jakaś super-mega-przyjaźń, raczej dobre koleżeństwo. Ona czasem stawia go do pionu, on czasem mówi jej jaka jest wspaniała i piękna i cudowna i najlepsza i urocza i jak to on jej nie uwielbia. Mógł jej nawet wyszydełkować
ażurową narzutkę w akcie przyjaźni. A potem kolejną. I jeszcze jedną. I cieplutkie rękawiczki z samym kciukiem. I spódniczkę (zbyt krótką, żeby dało się w niej chodzić). W ogóle bardzo dużo szydełkuje, więc dlaczego nie zrobić czegoś dla Mai, skoro i tak coś robi? No. I przytulić ją. I pogłaskać. I poleżeć jej na kolankach w pokoju wspólnym jak Myrnin nie patrzy. I czasem pomóc jej coś posprzątać jak coś upuści. Albo coś popsuć razem z nią.
Tyberiusz Bruyere
No, tak. Znowu. Maya gdzieś idzie i na kogoś wpada, coś się wylewa. Normalka. Tylko dlaczego to znowu musi być jakiś Ślizgon?!
Niezbyt zadowolony z poplamienia swojej ulubionej koszuli Tyberiusz usuwa plamę zaklęciem chłoczyść. To samo robi z ubraniem Mai, patrząc na nią bardzo nieprzyjemnie. Warczy tylko "uważaj trochę, mogłem być Alvey!". I odchodzi zostawiając Mayę samą. Teraz za każdym razem jak mija ją korytarzem patrzy na nią dwa razy bardziej nieprzyjemnie niż na wszystkich innych - i trzy razy bardziej, gdy akurat niesie jakiś napój.