| | Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Gry
- Liczba postów : 1032
| Temat: Szkolenie pedagogiczne 28.10.15 22:27 | |
| Szkolenie pedagogiczneJeśli sądzisz, że jesteś gotowy nauczać bandę dzieciaków, to się grubo mylisz. Nawet jeśli aspirujesz do posady wykładowcy w Wyższej Szkole Magicznej, nie masz co się nastawiać, że to będzie takie proste, bo to przecież dorośli ludzie. Nie. Uczniowie, niezależnie od wieku, są nieposłuszni, pyskaci i przekonani o własnej wyższości. A ty, jako nauczyciel, musisz umieć nie tylko jakoś tam sobie z nimi radzić, ale też wbić im do głowy przydatną wiedzę. Nikt nie wątpi w twoje umiejętności – skoro chcesz nauczać, wiedzę na pewno masz. Niemniej teraz nadszedł czas, byś uzupełnił braki pedagogiczne, wszystko po to, żebyś przetrwał na swojej posadzie w szkole dłużej, niż przez pierwszy tydzień. Szkolenie jest bezpłatne i musisz wykonać je jak najszybciej, inaczej z pewnością pożegnasz się z posadą. Składa się z kilku zadań: zaczynasz bezwzględnie od pierwszego, a to, czy ci się powiodło, czy musisz spróbować jeszcze raz (fabularnie dzień później), powie ci Mistrz Gry. Liczy się pomysłowość i kreatywność, więc wymyśl coś niecodziennego. W międzyczasie możesz realizować pozostałe dwa zadania, ale ich podsumowanie możesz umieścić w dodatkowym poście dopiero, kiedy realizacja pierwszego zostanie zatwierdzona. Aby odbyć szkolenie pedagogiczne, musisz być absolwentem szkoły magii i mieć:- Hogwart - 25 punktów na statystyce przedmiotu, którego chcesz nauczać - Wyższa Szkoła Magiczna - po 15 punktów na statystyce każdego z dwóch przedmiotów, lub po 10 punktów na statystyce każdego z 3 przedmiotów przypisanych do danego kierunku Szkolenie możesz odbyć w formie retrospekcji. Nie zmienia to jednak faktu, że możesz cofnąć się najdalej do 2001 roku. Jeśli zdecydujesz się na tę opcję, wątki odbywasz kolejno: Zadanie 1 - w tym temacie z zaznaczeniem odpowiedniej daty w swoim poście Zadanie 2 - w dziale ze "wspomnieniami" w temacie masowym "szkolenie pedagogiczne" Zadanie 3 - w dziale ze "wspomnieniami" w temacie masowym "szkolenie pedagogiczne" Podsumowanie - w tym temacie z uwzględnieniem odpowiedniej daty w swoim poście, odbierając dyplom Jeśli natomiast robisz szkolenie "na bieżąco", odbywasz je kolejno:Zadanie 1 - w tym temacie (w ministerstwie) Zadanie 2 - w odpowiedniej szkole lub ministerstwie w zależności od ścieżki, którą idziesz Zadanie 3 - w odpowiedniej szkole Podsumowanie - w tym temacie (w ministerstwie), odbierając dyplom Zadanie 1 Jeszcze nie wiesz, co cię czeka, więc stoisz zestresowany przed salą egzaminacyjną w ministerstwie, w której ma zacząć się twój pierwszy test. A może właśnie wcale się nie denerwujesz, bo wiesz, że i tak sobie poradzisz? Tak czy inaczej, musisz poczekać, aż kto inny, w takiej samej sytuacji, wyjdzie z pomieszczenia i pozwoli tobie zmierzyć się z tym, co tam czeka. W końcu wychodzi – ze łzami w oczach i lekko zielony na twarzy. Chyba dotarło do niego, że minął się z powołaniem. A jakie będą twoje wrażenia? Wchodzisz do środka i okazuje się, że wcale nie będziesz musiał walczyć z krwiożerczą hydrą ani podawać dat urodzenia wszystkich ważnych czarodziejów od początku czasu. W sali siedzi czterdzieścioro dzieci, a twoim zadaniem jest przekazać im wiedzę w temacie, z którego jesteś najlepszy. Opisz to szczegółowo, biorąc pod uwagę komplikacje, jakie się pojawiły – rzuć kostką. 1 Dzieci wydają się być w miarę zainteresowane tym, co mówisz, poza kilkorgiem całkiem z tyłu, które mają cię totalnie gdzieś. Na początku tylko rozmawiają, choć nie zwracają uwagi na twoje próby uciszania ich. Potem wyraźnie w ich dyskusji pojawia się niezgodność poglądów, a to przeobraża się w kłótnię. Krzyki, wyzwiska – to jeszcze nic. W grę zaczyna wchodzić przemoc fizyczna, taka zwykła, mugolska. Dzieci rzucają w siebie przedmiotami, wywracają ławki, aż w końcu rzucają się na siebie z pięściami. Reszta też przestała cię słuchać i obserwuje rozwój wydarzeń, gorąco im kibicując. Co robisz? 2 Z jakiegoś powodu nie przypadłeś do gustu małemu okularnikowi w pierwszej ławce. Patrzy na ciebie jakoś krzywo, ale przecież nie będziesz się przejmować jakimś dzieciakiem, prawda? Dlatego spokojnie dalej próbujesz wyjaśnić przygotowany materiał. Niewyrośnięty nastolatek zaczyna ci jednak przerywać, wytykając ci błędy, których, jak sądzisz, wcale nie popełniłeś, ale teraz to sam nie jesteś pewien. Pozostali z zainteresowaniem obserwują, jak uczeń kompromituje cię z każdą chwilą coraz bardziej. Ktoś z tyłu zaczął buczeć, ktoś inny się śmieje. Chyba nie pozwolisz im na to, prawda? 3 Początek masz całkiem niezły, ale w pewnym momencie słyszysz pojedyncze szepty, kształtujące się w wyraźnie wulgarne słowa. Mimo wypatrywania w grupie młodzieży winnego, nie możesz zlokalizować źródła nieprzyzwoitych zwrotów. Starasz się kontynuować, ale szepty stają się coraz głośniejsze, aż wreszcie cała banda zrywa się z miejsc, wykrzykując obelgi – nie masz pojęcia, czy adresują je do siebie nawzajem, czy do ciebie. Sytuacja wymyka się spod kontroli, kiedy pęka jedna z szyb, a ty dostajesz piórnikiem prosto w czoło. Opanuj tę hałastrę! 4 Zwyczajny szum w klasie nie przeszkadza ci w opowiadaniu o tym, co naprawdę cię fascynuje. Rozumiesz, że młodzież nigdy nie będzie całkiem cicho i jesteś w stanie na to przystać. Dlatego nawet nie zwracasz uwagi, kiedy zwykły szept przeradza się w nieprzyjemną wymianę zdań między dwójką uczniów. Dopiero gdy ci dwa wstają z impetem i wyciągają różdżki, dociera do ciebie, że coś poszło nie tak. Na środku klasy, nad głowami pozostałych dzieciaków, rozpętuje się całkiem poważny pojedynek. Co teraz? Dołączysz czy uda ci się to jakoś opanować? 5 Starasz się, jak możesz, żeby zainteresować klasę swoim tematem, wierzysz, że przekazujesz te treści w ciekawy sposób. Kiedy jednak po kilkunastu minutach uważnie przyglądasz się uczniom, dostrzegasz co najmniej kilku śpiących słodko na ławkach. Po chwili dołączają do nich kolejni zmęczeni życiem. Jeśli szybko czegoś z tym nie zrobisz, zaraz będziesz mieć całą czterdziestkę nieprzytomnych dzieciaków! 6 Nie rozumiesz, dlaczego twój poprzednik najwyraźniej nie podołał, skoro w twoim odczuciu to najspokojniejsza grupa uczniów, jaka tylko może być. Uważnie notują, słuchają każdego twojego słowa, no żyć, nie umierać! Do czasu. Nagle do twoich uszu dobiega syk, a zanim zlokalizowałeś jego źródło, jedna z ławek mniej więcej na środku klasy wybucha. Gryzący w oczy dym rozprzestrzenia się po sali, jakaś dziewczynka wydaje z siebie rozpaczliwy pisk. Nie masz pojęcia, jaki eliksir warzyli w przenośnym kociołku pod ławką, ale na pewno nie było to nic dobrego. Ratuj, co i kogo się da!
Zadanie 2 Po mniej lub bardziej traumatycznych przeżyciach podczas pierwszego zadania, wybierasz się na rozmowę kwalifikacyjną. Nie sądzisz chyba, że tak po prostu przyjmą cię do pracy, tylko dlatego, że poradziłeś sobie w ustawionej sytuacji? Naprawdę, nie nastawiaj się. Ale, oczywiście, nawet teraz nie może być zbyt prosto, choć chodzi tylko o spacer do gabinetu dyrektora Hogwartu/Wyższej Szkoły Magicznej. Jeśli aspirujesz na nauczyciela w Hogwarcie Przemierzasz kręte korytarze szkoły, próbując trafić do gabinetu pani dyrektor. Mimo najszczerszych chęci, nie możesz znaleźć drogi. Może jesteś tu po raz pierwszy? Może spędziłeś tu swego czasu najbardziej beztroskie lata swojego życia, ale co nieco zapomniałeś? A może podczas odbudowy szkoły pozmieniano niektóre rzeczy i nie ma szans, żebyś sam trafił, gdzie potrzebujesz? Nieważne – wystarczy, że dociera do ciebie, że sam sobie nie poradzisz. Przeprowadź wątek w Hogwarcie z dowolnie wybranym uczniem, w którym poprosisz o pomoc w znalezieniu drogi. Weź pod uwagę drobne niedogodności, jakie was spotkają – rzuć kostką. 1 Mimo ostrzeżenia ucznia, stawiasz stopę na znikającym stopniu i utykasz na schodach. Czujesz, jak zaczyna boleć cię kostka, lepiej sprawdź, czy nie jest skręcona. 2 Niezmiennie zamieszkujący te mury Irytek obrzuca ciebie i pomagającego ci ucznia bańkami z atramentem. Czy te bańki to nie są przypadkiem zaczarowane świńskie pęcherze…? 3 Po piętnastu minutach błądzenia dochodzisz do wniosku, że uczeń wcale ci nie pomaga – cel twojej wyprawy przecież nie jest w lochach, a to właśnie tutaj się znalazłeś… 4 Miło gawędzicie, przechodząc przez kolejne korytarze i schody, kiedy nagle dociera do ciebie, że uczeń, który ci towarzyszy, z jakiegoś powodu ma w szacie na plecach ogromną dziurę, przez którą widzisz nie tylko część jego pleców, ale też fragment pośladków. Powiesz mu? 5 Jesteś tak zestresowany, że absolutnie wszystko ci się miesza, masz problem z odpowiedzeniem na proste pytanie, a ostatecznie potykasz się o własne nogi i lądujesz na posadzce. Chyba nie robisz zbyt dobrego wrażenia. 6 Czujesz się tak pewnie, że przestajesz słuchać, co uczeń do ciebie mówi, ba, zaczynasz podśpiewywać coś pod nosem i narzucasz własne tempo. W pewnej chwili orientujesz się, że nie wiesz ani gdzie jest uczeń, ani gdzie jesteś ty. Może lepiej go znajdź?
Jeśli chcesz zostać wykładowcą w Wyższej Szkole Magicznej Notkę o rozmowie kwalifikacyjnej otrzymałeś wczoraj. Najwyraźniej uznano, że to wystarczająco dużo czasu, by się przygotować – w końcu co może pójść nie tak? Teraz, o dziewiątej rano, wychodzisz z domu i kierujesz się w stronę odpowiedniego biura. Tylko zaraz – gdzie to właściwie jest? Na notce jest tylko pieczątka Ministerstwa Magii… Aby wykonać zadanie, przeprowadź wątek z wybraną osobą. Wyślij do MG wiadomość, z kim będziesz pisał, żeby druga osoba mogła dostać wiadomość z informacją, jaką ma ci przekazać. Najpierw jednak rzuć kostką i przekonaj się, co się stało. 1 Wybierasz się do Ministerstwa Magii i zaczepiasz kogoś w atrium, pytając o miejsce, do którego powinieneś się udać. On jednak nie ma pojęcia, o czym mówisz – a może tylko udaje? Na pewno coś wie! 2 Uznajesz, że sama pieczątka nie jest wystarczającą informacją i dochodzisz do wniosku, że rozmowa powinna odbyć się w Wyższej Szkole Magicznej, tam też się wybierasz. Drzwi jednak są zamknięte na głucho – zapytaj kogoś przechodzącego nieopodal, czy wie, o co chodzi. I nie daj się spławić. 3 Nie mając innej możliwości, idziesz do Ministerstwa Magii. Tam, w atrium, pytasz o drogę i z zaskoczeniem stwierdzasz, że bez problemu uzyskujesz informację. Niestety, czujesz, że coś ci tu nie gra, więc lepiej się upewnij, czy zapytana osoba wie, co mówi… 4 W drodze do Wyższej Szkoły Magicznej (jako że wyszedłeś z założenia, że skoro tam masz pracować, to tam też będzie spotkanie z dyrektorem) nagle zostajesz zaatakowany. Nie masz pojęcia, co się stało i dlaczego, ale czujesz, że przygniotło cię coś dużego i nie możesz się ruszyć… O co chodzi?! 5 Nieopodal Wyższej Szkoły Magicznej, dokąd się udajesz, wciąż niepewny, czy dobrze idziesz, spotykasz przypadkową osobę, która zagaduje cię o drogę. Przy okazji również pytasz, czy dobrze idziesz – kto wie, może akurat ta osoba się orientuje, gdzie jest rozmowa. Jednocześnie pamiętaj, że się spieszysz. 6 Spotykasz znajomego w Ministerstwie Magii, zaraz po wejściu do atrium. Rozmawiacie przez chwilę, po czym razem kierujecie się do windy – w końcu spotkanie powinno odbyć się na którymś z pięter, prawda? Nagle winda się zacina…
Zadanie 3 Dotarłeś na ostateczną rozmowę kwalifikacyjną, która przebiega nad wyraz spokojnie. Dyrektor zadaje ci pytania, ty bez zawahania udzielasz odpowiedzi, przedstawiając swoje dotychczasowe osiągnięcia i opinie poprzednich pracodawców. Spodziewasz się, że już nic cię nie zaskoczy, ale w pewnym momencie przed tobą ląduje kwestionariusz osobowościowy. Nie rozumiesz, o co chodzi, ale dyrektor zapewnia cię, że to wyłącznie formalność i żebyś się nie przejmował, bo nie ma złych odpowiedzi. W poście podsumowującym wypisz kolejne pytania, na jakie odpowiadałeś, bez tego szkolenie nie będzie mogło zostać zaliczone! - Pytanie 1:
Zostajesz poproszony o zrobienie czegoś, co nie należy do twoich obowiązków. - Zrobisz to, choć nie będziesz zachwycony perspektywą dodatkowych zadań – przejdź do pytania 3 - Jeśli nie dostaniesz dodatkowej premii, spróbujesz się z tego wykręcić – przejdź do pytania 8
- Pytanie 2:
Twój kolega po fachu uparcie powtarza głupoty dotyczące twojej dziedziny. - Nic nie mówisz i pozwalasz mu się kompromitować – przejdź do pytania 5 - Tłumaczysz mu, że się myli – przejdź do pytania 9
- Pytanie 3:
Jeden z twoich uczniów wybitnie działa ci na nerwy. - Uważasz, że to jego wina, bo odstaje od reszty – przejdź do pytania 9 - Stwierdzasz, że może brakuje ci cierpliwości – przejdź do pytania 6
- Pytanie 4:
Dyrektor przegląda twój kwestionariusz i kiwa głową. Uznał, że dokładnie takiego nauczyciela mu brakuje i poza umową o pracę wręcza ci też niewielką sakiewkę. Gratulacje, masz tę pracę!
- Pytanie 5:
Uczeń kolejny raz przychodzi do ciebie w tej samej sprawie. - Masz dosyć i mówisz mu, żeby przestał zawracać ci głowę – przejdź do pytania 10 - Cierpliwie tłumaczysz mu kolejny raz to samo - przejdź do pytania 6
- Pytanie 6:
Kolega krytykuje twoje metody nauczania. - Denerwujesz się na niego, co kończy się kłótnią - przejdź do pytania 8 - Starasz się wyciągnąć z tego jakąś lekcję - przejdź do pytania 11
- Pytanie 7:
Dyrektor przegląda twój kwestionariusz i uśmiecha się do ciebie. Widzi, że nadajesz się do tej pracy, choć uważa, że przydałoby ci się trochę więcej spokoju. Wręcza ci umowę o pracę i niewielkie pudełeczko, wyrażając nadzieję, że już jutro zobaczy cię w pracy.
- Pytanie 8:
Koleżanka w pracy wzięła jakąś twoją rzecz bez pytania. - Ze złością mówisz jej, że sobie tego więcej nie życzysz - przejdź do pytania 2 - Na spokojnie prosisz, by następnym razem zapytała o pozwolenie - przejdź do pytania 11
- Pytanie 9:
Podczas dyskusji okazuje się, że nie możesz dojść z rozmówcą do porozumienia. - Starasz się dojść do kompromisu albo zwyczajnie odpuszczasz - przejdź do pytania 5 - Uparcie dążysz, by wyszło na twoje - przejdź do pytania 10
- Pytanie 10:
Dyrektor przegląda twój kwestionariusz, ale nic nie mówi. W końcu uśmiecha się i gratuluje ci zdobycia pracy. Poza umową otrzymujesz pudełko – nie jesteś ciekawy, co jest w środku?
- Pytanie 11:
Przez kilka tygodni z rzędu masz problem z utrzymaniem spokoju w klasie. - Masz dosyć tej pracy i rozważasz jej rzucenie - przejdź do pytania 7 - Czekasz z nadzieją na lepszy moment - przejdź do pytania 4
|
| | | Regina Locke
Skąd : Londyn Liczba postów : 15
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 11.11.15 0:57 | |
| Głupio mi się do tego przyznać przed samą sobą, ale naprawdę stresuję się nadchodzącymi zajęciami. Jakby nie było, jedną z głównych przyczyn moich utyskiwań na czarodziejskie kręgi była zawsze ich ignorancja w kwestiach związanych z mugolami. Ich poczucie wyższości ze względu na zdolności, które przecież od nich nie zależały - urodzili się z nimi. Poczucie wyższości o tyle nieuzasadnione, że w trakcie, gdy czarodzieje niewiele się rozwinęli od średniowiecza, mugole zdążyli przejść od gołębi pocztowych do globalnego Internetu. Tęsknię za Internetem. Niech diabli wezmą Hogwart i jego antyelektroniczną aurę. Aczkolwiek jestem przekonana, że gdyby mugole dowiedzieli się o jej istnieniu, w ciągu miesięcy zdołaliby stworzyć urządzenie, które dawałoby zasięg także i tutaj. Bo tak właśnie oni działają. Dostosowują się. A teraz mam okazję przekazać tym bachorom, w większości indoktrynowanym od dziecka magicznym suprematyzmem, że świat nie wygląda do końca tak, jak to sobie wyobrażają siwi panowie w szmaragdowych szatach. Że jeśli którąś z tych dwóch grup można nazwać barbarzyńcami, to my, czarodzieje ("my, czarodzieje" - czuję się cholernie niekomfortowo wymawiając, nawet w myślach, te słowa!) jesteśmy tymi, którzy wypadają gorzej. ...O co chodziło temu, tutaj? Wyszedł z tej klasy z miną, jakby miał ochotę zwymiotować. To tylko grupa dzieciaków, na litość. Wchodzę do klasy. Grupa wygląda na spokojną, ale nie daję się zwieść. Te bachory mają po trzynaście lat. Pamiętam, jak sama miałam trzynaście lat. Gdybym miała zmieniacz czasu, pierwszym zastosowaniem, jakie bym dla niego znalazła, byłoby skopanie tyłka samej sobie. - Witajcie, studenty - zaczynam. Dłoń odruchowo wędruje do kieszeni szaty po papierosa. Powstrzymuję się drastycznym wysiłkiem woli. - Nazywam się Regi... Profe... Pani Locke. Znaleźliście się na tej lekcji z własnej woli. Mieliście do wyboru inne. Dlatego mam cholernie wielką nadzieję, że przyszliście tu faktycznie się czegoś nauczyć. Jeśli ktoś z was przylazł, bo chce mieć łatwe zaliczenie, niech zabiera dupę w troki z mojej klasy. Mam nadzieję, że wszystko jasne. Omiatam wzrokiem klasę. Trzydzieści, może czterdzieści osób. Nie spodziewałam się tak licznej grupy. Oczekiwałam, że w odpowiedzi na moje wstępne obwieszczenie przynajmniej kilka osób podniesie się i demonstracyjnie opuści salę, ale wszyscy siedzą grzecznie na swoich miejscach - miłe zaskoczenie. Rozpoczynam wykład. Jako pierwszy temat wybrałam mugolskie środki transportu - bez wdawania się w niepotrzebne szczegóły techniczne, przyjemne opowiadanie o życiu codziennym mugolskich podróżników. Na zachętę. Idzie mi zupełnie nieźle. Słuchają uważnie jakbym była audiobookiem ich ulubionej książki. Jedynym dźwiękiem, jaki słyszę, jest skrzypienie piór. Do diabła, mogłabym się przyzwyczaić do tej roboty. Aż pod sam koniec lekcji ma miejsce katastrofa, której podświadomie cały czas oczekiwałam. Jakieś durne bachory postanowiły chyba na mojej lekcji zrobić "na szybko" pracę domową z eliksirów i, mówiąc krótko, jedna z ławek wyleciała w powietrze. - Ewakuacja klasy! - krzyczę, gdy tylko udaje mi się przestać kaszleć od dymu, który wypełnia salę. - Zajęcia skończone, wszyscy opuścić salę! Ty, tam, biegnij zaraz do skrzydła szpitalnego. Chyba nikomu nic się nie stało, ale wiadomo, strzeżonego i tak dalej. Gazu! Gdy zostaję w sali sama, upewniam się, czy nikt nie stracił przytomności od dymu i otwieram okno. Będę musiała porozmawiać ze Slughornem o tym, jakie prace domowe zadaje trzecioroczniakom, nie ma co. Po chwili wahania siadam na katedrze i zapalam tego cholernego papierosa, żeby ukoić nerwy. W tej sytuacji chyba nikt nie zauważy odrobiny dodatkowego dymu.
(wynik rzutu: 6) |
| | | Mistrz Gry
- Liczba postów : 1032
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 12.11.15 17:46 | |
| Pod odpowiednim czarem maskującym w grupie niesfornych uczniów krył się egzaminator - i teraz, kiedy przyszła profesjonalna nauczycielka zakończyła swoją lekcję, wrócił do sali już bez przykrywki. Spojrzał w swoje notatki (a trzeba przyznać, że zanotował dużo, choć niewiele dotyczyło samego tematu zajęć) i odchrząknął. - Pani Locke - zaczął, omiatając wzrokiem salę. - Obawiam się, że przy takim postępowaniu jeden z uczniów właśnie dogorywałby pod salą, zatruty oparami, poparzony na wylot albo z jeszcze innego powodu. Zaufanie im, że sami wybiorą się do pielęgniarki, bez najmniejszej kontroli tego, czy rzeczywiście pani posłuchają, zwykle kończy się źle. A za śmierć ucznia, niestety, to pani będzie odpowiedzialna. - Nie mówił tego głośno, ale nie znosił dzieci. Jego zdaniem wcale nie byłoby dużej straty dla społeczeństwa, gdyby wszystkie się nawzajem wytłukły. W końcu na pewno da się wymyślić sposób, żeby ludzie pojawiali się od razu dorośli, prawda? Obecne stanowisko nie pozwalało mu jednak na pochwalanie takich metod, nawet jeśli w głębi serca bardzo panią Locke popierał. - Już nie wspominając o tym, że nie dokończyła pani tematu, sala nie nadaje się do dalszych zajęć, a dym papierosowy mógł wejść w reakcję z rozbryzganym eliksirem. Obawiam się, że będzie pani musiała wrócić do ministerstwa jutro, aby powtórzyć to podejście - pokiwał głową ze smutkiem. Nie miał ochoty tego robić, ale cóż, przepisy, a on był z nich bardzo dokładnie rozliczany. Trochę miał nadzieję, za każdym razem od nowa, że potencjalny nauczyciel, niezależnie od tego, kim by nie był, nie pojawi się na następnej próbie i znajdzie sobie zajęcie niewymagające kontaktu z dziećmi. To wyłącznie dlatego, że życzył ludziom jak najlepiej, obojętnie jak wyglądało to z boku. Wyciągnął rękę do Reginy Locke. - Widzimy się jutro, szanowna pani. Miłego wieczoru - uśmiechnął się.
Niestety, tym razem się nie udało. Rzuć kostką jeszcze raz i rozegraj nową sytuację, starając się wyjść z komplikacji "z jajem". |
| | | Alecto Carlevaro
Skąd : Wielka Brytania, Londyn Liczba postów : 69
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 29.11.15 18:43 | |
| sierpień 2001, Ministerstwo Magii
Nie czuła strachu, już nie, a przynajmniej nie czuła go od dość dawna i stan ten nadal się utrzymywał. Wiedziała, że poradzi sobie z każdą magiczną symulacją, którą jej zasuną. Była Carlevaro, a co więcej - była Alecto. Stała wyprostowana przed salą, czekając, aż ktoś zaprosi ją do środka. Nie ubrała się dzisiaj w żadną głupią sukienkę. Czarne, zwiewne, zaprasowane w kant spodnie poruszały się lekko, kiedy zmieniała pozycję. Kamizelka i bluzka sprawiały za to, że wyglądała, jakby właśnie szła na egzamin. Cóż... czy tak w istocie nie było? Kamizelka zaginała jej się co chwilę, ale miała to gdzieś. Była pewna siebie i nie potrzebowała nerwowo wygładzać każdego skrawka swojego ubrania co pięć sekund. W końcu w korytarzu pojawiła się kobieta. - Pani Carlevaro? - zapytała uprzejmie, bardziej uprzejmie niż gdyby witała kogokolwiek innego. - Zapraszam do środka - dodała i uchyliła drzwi sali, w której przygotowano egzamin. Alecto nie była pewna na ile jakiś idiota ściągnął tu gromadę gówniarzy, a na ile wszystko wewnątrz było wyłącznie złudzeniem. Musiała się jednak dostosować. Nawet, jeśli bardzo jej się to nie podobało. Wewnątrz było podejrzanie cicho, co wprawdzie znacznie ułatwiało rozpoczęcie egzaminu, ale jednocześnie budziło niepokój w Alecto. - Nazywam się Carlevaro - rzuciła na wstępie, nie wierząc, że ma to jakiekolwiek znaczenie. Być może miało dla tej głupiej symulacji. - Zajmiemy się dzisiaj czymś niezbyt skomplikowanym, ale całkiem przydatnym. Zrobicie eliksir Słodkiego Snu - oświadczyła i zajęła miejsce za biurkiem wyraźnie przeznaczonym dla niej. Mówiła wyraźnie i modulowała głos, by zachęcić ich do słuchania, ale miała wrażenie, że te małe głąby zaczynają z wolna przysypiać, mimo że dopiero co rozpoczęła zajęcia. Och, jasne, zabawne, symulacjo. Nie mogła jednak pozwolić sobie na przerwanie wykładu. Każdy głupek musiał najpierw posłuchać o działaniu eliksiru, składnikach, a ostatecznie samym procesie warzenia, by nie przypalić sobie buźki. Nagle uśmiechnęła się pod nosem tak zdradliwie, że ktoś mógłby się wystraszyć. Powoli wyciągnęła różdżkę i wycelowała ją w ucznia, który najbardziej podkładał się na blacie obok kociołka. - Erecto - szepnęła i chwilę później zaklęcie pomknęło w odpowiednim kierunku. Nie chciała się zastanawiać, jak zadziała na dzieciaki. Miała jednak pewność, że nie stanie im się żadna krzywda. Uczeń wyprostował się błyskawicznie, a szarpnięty zaklęciem natychmiast się obudził. Kilka zaklęć później wszystkie śpiochy były już postawione do pionu, niektóre dosłownie, bowiem zaklęcie zadziałało nieco mocniej, podrywając ich z krzeseł przy stanowiskach. Alecto niewiele sobie z tego robiła. Mogła przynajmniej w spokoju dokończyć swój wykład. Dopiero gdy wysłuchali jej do końca, mieli okazję wreszcie trochę się rozruszać, krojąc składniki. Carlevaro nie miała gwarancji, że to, co zrobiła, spodoba się egzaminatorowi, ale uczniowie wyglądali teraz na całkiem skupionych. Może tylko ten mały w rogu jakoś dziwnie się chwiał...
Kostka: 5 |
| | | Regina Locke
Skąd : Londyn Liczba postów : 15
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 29.11.15 23:15 | |
| Nie mam pojęcia, jak do tego właściwie doszło. To znaczy, poprzednim razem może nie było idealnie, może to i owo wyleciało w powietrze, może tamta sala lekcyjna do tej pory jest nie do użytku, ale z większością uczniów miałam, zdawałoby się, całkiem przyzwoity kontakt. Tej grupie zupełnie odwaliło. To znaczy, na początku niby nie było tragicznie - słyszałam jakieś szemranie, ale mniej więcej bezproblemowo zajęcia dało się prowadzić. Aż tu nagle kilka bachorów wstaje z ław i zaczyna drzeć mordy jak opętane i kląć jak... No, jak ja po trzecim kieliszku. W pierwszej chwili miałam ochotę dać jednemu smarkowi z drugim po uchu, ale po ostatnim wypadku wolałam jednak nie podpadać dodatkowo dyrekcji. Wobec tego umilkłam i, rozpaczliwie próbując zachować zimną krew, starałam się wypatrzeć w chaosie prowodyrów. Nie było to łatwe, bo w tym momencie już cała klasa stała i darła mordy - ci, którzy wstali jako pierwsi tylko się nakręcali coraz bardziej, ci nieliczni, którzy chcieli się uczyć zaczęli z kolei drzeć się na tamtych, żeby się zamknęli. Wtedy zaczęły latać przedmioty - piórniki, kałamarze, co wpadło pod różdżkę. Do diabła, zawsze mi się wydawało, że uczenie tych gówniarzy Wingardium Leviosy jest jednak nieco zbyt wczesne. Jak już mają zachowywać się jak dzikie zwierzęta, niechby przynajmniej się przy tym trochę zmachali. Gdzieś z klasy poleciał piórnik i uderzył mnie w twarz. Ledwo to zauważyłam. Inny chybiony rzut rozwalił szybę w oknie - zgadnijcie, kto nasłucha się za to od woźnego? Wszystko to, dodajmy, wydarzyło się w przeciągu pierwszego kwadransa lekcji. Korzystając z chwilowego osłupienia gawiedzi wywołanego brzękiem tłuczonego szkła, wstałam i uderzyłam kilka razy otwartą dłonią w katedrę, żeby zwrócić na siebie uwagę. - To są zajęcia nieobowiązkowe - powiedziałam bardzo cicho, żeby zmusić ich do zamknięcia jap, żeby w ogóle zrozumieli, co mówię. - Jeśli nie potraficie się na nich zachować jak cholerni cywilizowani ludzie, trzeba było się na nie nie zapisywać. Ty, ty i ty. - Wskazałam na tych uczniów, którzy wydawali mi się być winnymi całego zamieszania. Ewentualną pomyłkę można było skorygować później, w spokojniejszych warunkach. - Nie jestem pewna, z jakiego jesteście Domu, ale możecie być pewni, że właśnie solidnie się on oddalił od Pucharu. Zostaniecie po lekcji, wtedy przedyskutujemy warunki waszego szlabanu. Póki co, skoro tak dobrze znacie się na podstawowych zaklęciach przenoszących, posprzątajcie ten burdel. Zacznijcie od tłuczonego szkła, dopóki jeszcze nikt się nie pokaleczył. Na waszym miejscu bym się pospieszyła, bo każda minuta, kiedy nie uważacie na treść wykładu to godzina nadrabiania przy nauce do egzaminu. - Powiodłam wzrokiem po reszcie uczniów. - Chce ktoś dołączyć do kolegów? Świetnie. Wracamy do tematu zajęć. To powiedziawszy, kontynuowałam temat w szczerej nadziei, że incydent się nie powtórzy.
(wynik rzutu: 3) |
| | | Mistrz Gry
- Liczba postów : 1032
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 01.12.15 9:44 | |
| Część dla Alecto Carlevaro
Trudno powiedzieć, czego egzaminatorka się spodziewała po tym dniu, skoro dopiero po śniadaniu okazało się, że dzisiaj jest odpowiedzialna właśnie za szkolenie pedagogiczne. Zwykle wolała przyglądać się innym, bo po dzieciństwie została jej jakaś awersja do nauczycieli. Nie to, że ich nie lubiła, ale... Coś w rodzaju strachu, może? Teraz było tylko gorzej, bo była świadoma sytuacji politycznej i choć pannę Carlevaro powitała uprzejmie, jak to ona, to z racji tego, że w pewien sposób znajdowały się po przeciwnych stronach barykady, ciężko było o sympatię. Jednakże oglądanie tego, jak kobieta radzi sobie z uczniami, było satysfakcjonujące. Po cichu cieszyła się, że klasa tak ładnie próbuje zepsuć lekcję, ale i była pod wrażeniem rozwiązania, jakie wykorzystała przyszła nauczycielka. Nawet, gdyby chciała - na co nie było szans, bo była zbyt cicha i konformistyczna - nie mogłaby oblać jej egzaminu. To dobrze, bo to oznaczało, że prawdopodobnie nie zobaczy jej już nigdy więcej. Po zakończonej lekcji, weszła do sali i wyciągnęła rękę do panny Carlevaro. - Gratuluję, poradziła sobie pani w bardzo ciekawy sposób. Pierwszy etap ma pani za sobą.
Zadanie pierwsze za tobą, czas na drugie i trzecie! Po zakończeniu ich, dodaj tutaj kolejnego posta, w którym zgłosisz się po dyplom. Pamiętaj podlinkować wszystkie wątki, które przeprowadziłaś w ramach zaliczenia szkolenia. Powodzenia!
________________________________
Część dla Reginy Locke
Naprawdę miał nadzieję, że drugiego podejścia nie będzie. Życzył tej kobiecie o wiele lepiej, niż spędzenie całego życia z bachorami! Ale cóż, najwyraźniej takie było jej powołanie. Będzie w jej intencji odprawiał magię życzeniową, to na pewno. Na szczęście teraz obserwowanie, jak radzi sobie z klasą, nie było już takie złe. Pozwoliła rozszaleć się istnemu piekłu i przez chwilę nawet obawiał się, że nie wyjdzie z tego cało, ale okazało się, że potrafi być stanowcza. Był z niej niemal dumny - mimo że powinien być bezstronny i absolutnie takich uczuć nie odczuwać w stosunku do egzaminowanej. Ale cóż zrobić, gdyby jego żona była taka, jak ona... Podszedł do niej z uśmiechem, wyciągając rękę. - Pani Locke! - zawołał z entuzjazmem. - Tak, było to ładne. Z dumą chciałbym pani pogratulować i zaprosić na następny etap. - Po chwili dodał ciszej: - Gdyby jednak zmieniła pani zdanie co do nauczania, to mamy parę wolnych stanowisk w ministerstwie... Odchrząknął i przeklął się w myślach. Nie mógł mówić takich rzeczy, no nie wolno mu było!
Zadanie pierwsze za tobą, czas na drugie i trzecie! Po zakończeniu ich, dodaj tutaj kolejnego posta, w którym zgłosisz się po dyplom. Pamiętaj podlinkować wszystkie wątki, które przeprowadziłaś w ramach zaliczenia szkolenia. Powodzenia! |
| | | Baldwin A. Garelick
Skąd : Glasgow, Szkocja Liczba postów : 18
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 18.12.15 18:20 | |
| Naprawdę nie wiedział czego ma się spodziewać po szkoleniu pedagogicznym. Pracując wcześniej w Ministerstwie wiedział doskonale, że takowe istnieje, lecz nie miał żadnych informacji odnośnie tego co się na nim dzieje. Czy się stresował? Nie. Raczej nie. Bardziej był zaniepokojony faktem, że pcha się w nieznane. Na czym to będzie polegać? Być może będzie musiał pokonać jakiegoś stwora, albo pokazać jakieś ciekawe zaklęcie? Nie, to nie mogło tak wyglądać. Stał opierając się o ścianę aż drzwi się uchyliły. Wyszedł z nich mężczyzna, cały zielony, jakby wrócił akurat z karuzeli, miał także łzy w oczach. Co oni takiego mu zrobili? Odprowadził faceta wzrokiem, a następnie przekroczył próg, rozglądając się po sali, która nie była mała. Środek wyglądał jak normalna klasa lekcyjna, a także w ławkach były dzieci. Czyżby miał prowadzić teraz lekcje? Tak bez przygotowania? To naprawdę mogło być wyzwanie, ponieważ Obrona przed czarną magią to dość trudna dziedzina, w której ważna jest teoria jak i praktyka. Niestety teraz nie mógł sobie pozwolić na praktykę. Wyszedł na środek sali, rzucając spojrzeniem na swoich "uczniów" - Witam, nazywam się Baldwin Garelick i będę was uczyć Obrony przed czarną magią. Na następnych zajęciach omówię warunki zaliczenia przedmiotu, a teraz zrobimy sobie mały wykład o zaklęciach obronnych. Czy ktoś jest w stanie kilka wymienić, a także opisać? - Powiedział spokojnie, z kamienną twarzą, siadając pół tyłkiem na swoim biurku, a także skrzyżował ręce na piersiach. Musiał improwizować, dlatego też postanowił sprawdzić ich wiedzę. Dokładnie nie wiedział ile mają lat, ale mógłby im wyjaśnić podstawowe czary, ich działanie, a także skutki jakie ze sobą noszą. Spokojnie i bez większych problemów prowadził swój wykład. Cieszył się, że taka improwizowana lekcja przypadła im do gustu. Wszyscy siedzieli cicho, pisali i co najważniejsze słuchali. To było aż za piękne. Nie wierzył w to, że tak właśnie wyglądał egzamin pedagogiczny przygotowany przez Ministerstwo. I niestety... musiał wykrakać. Niektórzy z uczniów nie byli zainteresowani wykładem i postanowili przyrządzić eliksir, który okazał się totalną klapą. Pierwsza ławka całkowicie wybuchła, cała sala się zadymiła, a reszta klasy wpadła w panikę. Baldwin dobrze wiedział, że musi zareagować, dlatego też w pierwszej kolejności pojawił się przy uczniach, którzy przyrządzali wywar, ponieważ to oni mogli paść ofiarą wybuchu. - Wszyscy nisko głowy i po kolei wychodzić z sali, trzymać się podłogi, najlepiej wychodzić na kuckach! - Krzyknął na całą salę do reszty uczniów. Dym leciał do góry, więc najbezpieczniej było przy samej ziemi, tam też jest najwięcej powietrza. Kucał przy uczniach, którzy mogli być ranni. Jeżeli ich rany były poważne i potrzebowały nagłego opatrzenia, Baldwin użył wtedy zaklęcia "Vulnera Sanantur". Jednak gdy nie było to nic poważnego, starał się ich wyprowadzić z pomieszczenia za pomocą zaklęcia "Mobilicorpus", żeby jak najszybciej wezwać medyków na pomoc. Ukaranie ich może poczekać, najważniejsze jest bezpieczeństwo uczniów.
Kostka: #6 |
| | | Mistrz Gry
- Liczba postów : 1032
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 20.12.15 0:55 | |
| Egzaminator musiał się nieźle wysilić, nakładając zaklęcia maskujące przed wejściem do sali. Znał Baldwina od dłuższego czasu i wręcz nie mógł się doczekać patrzenia, jak ten radzi sobie na egzaminie, ale przecież nie mógł zostać rozpoznany. Ogólnie uważał, że Garelick popełnia błąd - odejść z ministerstwa, żeby użerać się z dzieciakami? Absurd. Cóż, jego wybór. Tym bardziej, że wyglądało na to, że facet ma szansę się w tym spełnić, biorąc pod uwagę rozwiązanie problemu. Po wyjściu z sali, a właściwie niemal wyczołganiu się z niej (był zachwycony, uwielbiał czuć się znowu jak dziecko, dlatego też tak chętnie zgadzał się na przeprowadzanie tych egzaminów), zdjął zaklęcia maskujące i z szerokim uśmiechem podszedł do przyszłego nauczyciela. - No, no, Baldwin, profesjonalnie! Komuś chyba przyfajtały się włosy, ale generalnie masz szansę nie zabić dzieci pierwszego dnia. Szkoda, że odchodzisz. Może cię obleję, żebyś to jeszcze przemyślał? - zarechotał. - No, żartuję. Ale wiesz, na ognistą i tak się musimy wybrać w najbliższym czasie, się nie wywiniesz. Wisisz mi całą flaszkę, pamiętasz? Wyciągnął rękę, żeby uścisnąć dłoń egzaminowanego kolegi. - Powodzenia dalej, stary!
Zadanie pierwsze za tobą, czas na drugie i trzecie! Po zakończeniu ich, dodaj tutaj kolejnego posta, w którym zgłosisz się po dyplom. Pamiętaj podlinkować wszystkie wątki, które przeprowadziłeś w ramach zaliczenia szkolenia. Powodzenia! |
| | | Alecto Carlevaro
Skąd : Wielka Brytania, Londyn Liczba postów : 69
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 25.12.15 14:11 | |
| początek września 2001Carlevaro wróciła do ministerstwa, by odebrać to, czego tak pragnęła. Dyplom, potwierdzający jej umiejętności i zatrudnienie. Szybko odnalazła właściwy pokój i wreszcie, dzięki pomocy dyrektorki, mogła pochwalić się czystą twarzą i ubraniami. Cała sprawa zbliżała się do upragnionego końca i tylko krok dzielił Alecto od przeprowadzenia pierwszej lekcji z murach Hogwartu. Już widziała te wybuchające kociołki i tłuków, którzy nie pojmą absolutnie niczego, ale przynajmniej będą próbować. Ona za to będzie próbowała wbić im wiedzę do głów. Przy odrobinie szczęścia wszyscy coś na tym zyskają. Na razie jednak miała na głowie sprawy papierkowe. Przeprowadziła kilka ostatnich rozmów, złożyła kilka ostatnich podpisów i już mogła ścisnąć w dłoni potwierdzenie swojej ciężkiej pracy, które miały za chwilę zacząć przynosić korzyści w postaci brzęczących galeonów. Czy stawała się właśnie nauczycielką z powołania? Raczej nie. Nie sądziła, by kiedykolwiek mogła robić coś takiego w jakichś wyższych celach. Ale w Hogwarcie płacili naprawdę nieźle, nie mówiąc o premiach i dodatkach w postaci gabinetu czy kwater mieszkalnych. Na razie to wystarczyło, by ją skusić. Tymczasem chyba należało wrócić do domu i strzelić sobie zasłużoną lampkę wina. zt Pytania: 1, 3, 9, 5, 10 Linki: http://erised.my-rpg.com/t330-szkolenie-pedagogiczne#469 , http://erised.my-rpg.com/t493-watek-masowy-szkolenie-pedagogiczne#2110 |
| | | Baldwin A. Garelick
Skąd : Glasgow, Szkocja Liczba postów : 18
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 26.12.15 10:34 | |
| Nareszcie mógł zostać nauczycielem! Nie spodziewał się, że straci przez to tyle czasu. Było trochę z tym zabawy, ale na pewno warto. Jest satysfakcja z odbieranego dyplomu. Baldwin udał się ponownie do Ministerstwa po odbiór tego jakże ważnego i cennego papierka. Będzie mógł dumnie na niego spoglądać, gdy sobie powiesi nad łóżkiem. Przekroczył drzwi znanego mu gabinetu i stanął przed biurkiem jednego z urzędników. Znał większość ludzi, którzy tutaj pracowali. Wielu także chciało go przekonać żeby został w Ministerstwie, że przyda się jego pomoc. Jednak Garelick był zdecydowany. Nie chciał się mieszać w sprawy polityczne i w ponowne sprzeczki z czystokrwistymi rodami. Miał już tego serdecznie dość. Chciał przekazać swoją szeroką wiedzę młodszym pokoleniom, a mógł to zrobić nauczając w Hogwarcie. Czy jego lekcje będą interesujące? Nie wiedział, ale na pewno będą praktyczne i przydadzą się w dorosłym życiu. Po odebraniu dyplomu, złożył kilka uścisków i od razu postanowił wrócić do zamku, do jego nowego domu. Pytania: 1 -> 3 -> 9 -> 5 -> 6 -> 11 -> 4 Linki: Zadanie pierwsze i podsumowanie, Zadanie drugie i trzecie |
| | | Dexter Cooney
Skąd : Wielka Brytania Liczba postów : 16
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 27.02.16 17:41 | |
| Na pewno wyjdzie stamtąd w lepszy stanie, niż ten facet przed nim. To już sobie postanowił. Z resztą, co takiego może się wydarzyć? W prawdzie Dexter nie bardzo wiedział co go czeka, ale przygotował się najlepiej jak tylko mógł. Musiało minąć jeszcze trochę czasu, nim wreszcie został wezwany do środka. Wewnątrz zaś… Cóż, na czarodzieja czekała gromadka złożona z jakichś czterdziestu dzieciaków. Niech będzie i tak, nadeszła pora na przeprowadzenie próbnej lekcji. Powinien spodziewać się podobnego testu. Emanująca wiedzą i doświadczeniem postać nauczyciela w czarnej szacie stanęła na środku klasy, przed przyszykowanym dla siebie biurkiem. Z zadowoleniem zauważył, że uczniowie mają przy sobie wszystko, czego potrzebował do przeprowadzenia lekcji. Otworzył swoją teczkę i rzucił szybko okiem na notatki, po czym położył ją na biurku i zabrał głos. –Witam wszystkich, nazywam się Dexter Cooney i mam przyjemność poprowadzić dzisiejsze zajęcia z transmutacji.- Mówił w swoim zwyczajnym stylu. Słowa wypowiadał spokojnie, ale stanowczo i tak, by można było usłyszeć go na końcu klasy. Uczniowie, co do jednego, wpatrywali się w niego uważnie czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Na razie szło całkiem dobrze. –Czeka nas stosunkowo łatwe zadanie, chociaż jeśli mowa transmutacji, nawet takie potrafią przysporzyć wielu problemów. Dlatego proszę was o zachowanie szczególnej uwagi. Dzisiaj opanujecie jedno z podstawowych zaklęć transmutacyjnych, pozwalających na zamianę…- Rozpoczął swój wykład. Wydawało mu się, że tłumaczył wszystko w dość interesujący sposób. Żeby mieć pewność, że jego podopieczni nie usną, wplótł w swój monolog kilka zabawnych anegdotek. Od czasu do czasu kazał coś zanotować, a cała klasa bez słowa skargi wykonywała wszystkie jego polecenia. Później rozpoznał podręczniki, w które wyposażono uczniów, i polecił otworzyć księgi na właściwej stronie. Mniej więcej w połowie lekcji przeszli do praktyki. Chodziło o zwykłą zamianę pióra w igłę, co było odpowiednim wyzwaniem dla ludzi w ich wieku. Zanim jednak w ogóle przeszli do rzeczy, Dexter upewnił się, że wszyscy potrafią poprawnie wypowiedzieć podaną inkantację. W czasie, gdy rzucali zaklęcia, przechadzał się po klasie uważnie przyglądając się wszystkim zgromadzonym. Od czasu do czasu kogoś poprawił, albo zwrócił komuś uwagę, ale w gruncie rzeczy dzieciakom szło nie najgorzej. Kilka osób zasłużyło nawet na pochwałę, bardzo szybko radząc sobie z opanowaniem czaru. Ogólnie rzecz biorąc, Cooney był zadowolony, bo wszystko szło po jego myśli. No i wtedy stało się. Chwilę po tym jak usłyszał ten syk, ławka stojący na środku pomieszczenia zwyczajnie wybuchła. Jakby tego było mało, spod zniszczonego mebla zaczęły wydobywać się kłęby gryzącego dymu, które momentalnie ogarnęły niemal całą klasę. Ktoś zerwał się z miejsca, ktoś rozpłakał, uczniowie zaczęli panikować. –Spokojnie! Wszyscy odsunąć się pod ściany!- Krzyknął, w tej samej chwili instynktownie sięgając po różdżkę. Czego, jak czego, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewał. Na szczęście właściwe zaklęcie jakby samo znalazło się w jego ustach. Z pomocą tego czaru, Dexter zaczął sprawnie „wyłapywać” dym. Zgromadził wszystko w jedną czarną chmurę wiszącą teraz na środku klasy, z dala od jego podopiecznych. Teraz, korzystając z jednego słowa, zamienił czarny opar w bezbarwną i całkiem nieszkodliwą chmurkę o wcale nie brzydkim zapachu świeżego siana. Wyglądało na to, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. -Wszystko w porządku? Czy komuś coś się stało?- Przyjrzał się uważnie uczniom. Niektórzy dalej byli przestraszeni, wliczając w tą zapłakaną dziewczynkę. Nie wyglądało jednak na to, by ktokolwiek poważnie ucierpiał. Nauczyciel odetchnął z ulgą. Chyba mogło być gorzej. Zerknął na przewrócony kociołek i to, co zostało z ławki. -Dobierzcie się w pary. Zaraz pójdziemy do pielęgniarki, żeby sprawdzić czy na pewno wszystko dobrze. Tak? Aha…- Teraz zwrócił się w stronę tej dwójki, która zajmowała miejsce w centrum tego całego zamieszania. -Wasze nazwiska, poproszę.
Kostka: 6 |
| | | Mistrz Gry
- Liczba postów : 1032
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 03.03.16 12:39 | |
| Pani Hudson była pod wrażeniem tego, jak jej kursant poradził sobie z zadaniem. Wciąż pamiętała historie o pani Locke, której nie powierzyłaby nawet swojego kota. Cooney zachował spokój, a to zdecydowanie jej się podobało. Uważała go za najważniejszy element podczas katastrof, jakie potrafiły wywołać dzieciaki. Zauważywszy, że kursant dopiero się rozkręca, weszła ostrożnie do sali i zamknęła za sobą drzwi. - Panie Cooney - skinęła głową, unosząc rękę w geście przywołania go bliżej. Druga ręka także przecięła powietrze, a cała scena - dzieciaki, zaczarowany dym, rozpryśnięty wokół kociołek - rozwiała się w powietrzu. Hudson uśmiechnęła się lekko do kursanta, poklepawszy go po ramieniu, gdy znaleźli się już dość blisko siebie. - Dobra robota. Cieszy mnie, że potrafi pan panować na emocjami i zna zaklęcia na tyle dobrze, żeby poradzić sobie z potencjalnymi wypadkami. Podoba mi się także pański pomysł zabrania uczniów do Skrzydła Szpitalnego. Wprawdzie przysporzyłby pielęgniarce masy pracy, ale to ważne, że dba pan o bezpieczeństwo uczniów. Bardzo odpowiedzialnie, panie Cooney. - Podała mu dłoń, chcąc pogratulować dobrze wykonanej roboty. - Pierwszy etap ma pan za sobą. Życzę powodzenia dalej. Wyprowadziwszy go z sali, miała szczerą nadzieję, że faktycznie sobie poradzi. Niewątpliwie miał zadatki na dobrego nauczyciela.
Zadanie pierwsze za tobą, czas na drugie i trzecie! Po zakończeniu ich, dodaj tutaj kolejnego posta, w którym zgłosisz się po dyplom. Pamiętaj podlinkować wszystkie wątki, które przeprowadziłeś w ramach zaliczenia szkolenia. Powodzenia! |
| | | Cassius Akhtar
Skąd : Londyn Liczba postów : 28
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 01.09.16 22:47 | |
| Oparł się pośladkami o swoje chwilowe nauczycielskie biurko, założył ręce na piersi i spojrzał krytycznie na czterdziestkę dzieciaków danych mu pod opieke, zupełnie jakby zastanawiał się kto i jakim cudem dopuścił tą zgraję do oddychania tym samym powietrzem co normalni, szanowani ludzie. Jego zdaniem wszyscy wyglądali na mało rozgarniętych, niezbyt bystrych... eh. To w końcu tylko dzieci, prawda? Czego miałby po nich oczekiwać? - Jestem Cassius Akhtar - powiedział swoim codziennym, zirytowanym głosem. - I odkąd pan egzaminator wręczył mi kluczyki do sali to ja tutaj rządzę. Mam nadzieję, że to jasne jak blade lica polarnego misia. Co prawda miał w myślach inne, mniej cenzuralne porównanie, ale czego się nie robi dla posady. Zaczął swój wykład od opisywania różnic między zaklęciami otępienia i wyostrzania zmysłów, historycznych przykładów użycia tych zaklęć w jakiś dziwaczny sposób, wspominając nawet o przypadku szaleństwa, gdy nieszczęśnik był pod wpływem zaklęcia zdecydowanie zbyt długo. Lekki szum nie przeszkadzał mu w pracy, przy takiej liczbie uczniów nie dało się go uniknąć. Nawet jakaś zażarta wymiana zdań nie odciągnęła go od tematu. Był przekonany, że kiedy sprzeczka się skończy zwróci im warknięciem uwagę. Niestety, szybko okazało się, że dzieciaki mają inne plany na przyszłość. Dwójka smarkaczy wyciągnęła różdżki, uznając, że mogą pojedynkować się na jego lekcji. NA.JEGO.LEKCJI. Szybkim ruchem wyciągnął różdżkę i rzucił bezgłośne zaklęcie rozbrajające. Uczniowie, nieprzygotowani na taki obrót spraw, nie mięli szansy na obronienie się przed dorosłym czarodziejem. Podszedł do nich ze swoich zwyczajnym, chłodnym spojrzeniem i schował oba magiczne badyle do swojej kieszeni. Szarpnięciem za rękę zaprowadził jednego z chłopców na swoje wcześniej zajmowane miejsce, a drugiego na powrót do ławki. - Siadaj - warknął do niego, niemalże sztyletując go wzrokiem. Gówniarze, myślą sobie, że niby wszystko im wolno. On już sobie ich zapamięta... Usiadł na miejscu, zajmowanym wcześniej przez drugiego ucznia, odchylił się na krześle, założył nogę na nogę na ławce i założył ręce na piersi. Patrzył się na dzieciaka z nieskrywanym wyższym stanem podkurwienia. Nie był pewien z czym miał problem facet, zdający egzamin tuż przed nim. Pewnie próbował być zbyt miły. Pełna napięcia cisza przedłużała się, a Cassius przerwał ją dopiero, gdy zobaczył, że chłopak jest wyjątkowo skołowany. - Skoro mnie nie słuchasz, to zakładam, że wiesz wszystko na ten temat. Zamieniam się w słuch. Niech szanowny pan kontynuuje temat, gdzie skończyliśmy - powiedział z pewną ironią w głosie przy słowach szanowny pan. - Chętnie nauczę się czegoś nowego. Znowu zaległa cisza, której nie zagłuszyło nawet brzęczenie muchy. Kuźwa, szczać mi się chce. Spojrzał na siedzącego obok ucznia, równie nieprzyjemnie co poprzednio. - Na środek. Zastąp kolegę, bo chyba niedysponowany dzisiaj. Wpatrywał się na niego tak długo, aż poszedł. Ten cwaniaczek też nie miał zbyt wiele do powiedzenia na temat narzucony przez niedoszłego nauczyciela, choć dostał równie dużo czasu co jego poprzednik. Niezadowolony wstał nieśpiesznie i wrócił na swoje miejsce, wskazując jednocześnie uczniom, żeby wrócili do ławek. Zaczął kontynuować temat dokładnie na tym samym momencie na którym skończył. Kiedy wykład dobiegł końca, spojrzał na klasę z wyraźnym wnerwieniem. - Dzięki kolegom macie dodatkową pracę domową. Wypiszcie po pięć zastosowań zaklęć Mortificarus Sensus i Dulcis, których nie wymieniłem. Możecie korzystać ze wszelkiej literatury i własnych pomysłów. I lepiej nie spisujcie od siebie na wzajem, bo poznam i będziecie mieli po dziesięć. Panowie zgłoszą się do mnie jutro i ustalimy czas odbycia szlabanu. A teraz zmykajcie, puki jestem cierpliwy. Bez słowa oddał łobuzom ich różdżki i przyjrzał się jak uczniowie opuszczają klasę. Niech teraz egzaminator się pośpieszy, bo cierpliwość Cassiusa względem pójścia do toalety też jest na wyczerpaniu.
Kostka: 4 |
| | | Mistrz Gry
- Liczba postów : 1032
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne 13.09.16 11:01 | |
| Egzaminator z uznaniem obserwował, jak Cassius radzi sobie z dzieciakami. Nie uważał, żeby ta zmiana pracy była dobrym pomysłem - porzucenie zadań terenowych na rzecz uczenia bandy gówniarzy? Ale przecież kim on był, żeby się z tym kłócić. Nie znali się z Akhtarem zbyt dobrze, czasem zamienili kilka słów gdzieś w windzie, więc swoją opinię musiał zachować dla siebie. Ale szkoda, szkoda... Taki talent! Nabazgrał coś na karcie egzaminacyjnej, a potem przekreślił wszystko i napisał jeszcze raz. Nie był zbyt dobry w pisaniu takich rzeczy, nie znosił biurokracji. Ale skoro jeden z lepszych amnezjatorów planował zostać nauczycielem, to niech chociaż ma sensownie napisaną opinię. Pojawiły się więc hasła o niezwykłym opanowaniu, zimnej krwi i dobrym podejściu do dzieci. Słowo "dobre" też przekreślił. Skuteczne. Tak, to bardziej pasowało. Podszedł do mężczyzny z wyciągniętą ręką. - To było naprawdę świetne. Pierwsze zadanie zaliczone, dwa przed tobą. Powodzenia, Cassiusie.
Zadanie pierwsze za tobą, czas na drugie i trzecie! Po zakończeniu ich, dodaj tutaj kolejnego posta, w którym zgłosisz się po dyplom. Pamiętaj podlinkować wszystkie wątki, które przeprowadziłaś w ramach zaliczenia szkolenia. Powodzenia! |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Szkolenie pedagogiczne | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| |