Amelia H. Slughorn
Liczba postów : 34
| Temat: Amelia Slughorn 04.07.16 17:57 | |
| Amelia Hanna Slughorn Imię i Nazwisko Amelia Hanna Slughorn Data i miejsce urodzenia1986/07/11 Cornwall, Anglia Miejsce zamieszkania Cornwall, Anglia / South Kensington, Londyn Czystość krwi 100% Preferowany dom Byleby nie Gryff xD Znak rozpoznawczyKiedyś po prostu wszędzie chodziła z Melissą, gdzie jedna tam i druga. Teraz stara się bardziej wtopić w tłum, nie zwracać na siebie niepotrzebnie uwagi i po prostu obserwuje. Co do typu ludzi, to zwraca uwagę na tych inteligentnych o własnych poglądach i spojrzeniu na świat. Co do fobii, unika pewnej łazienki na drugim piętrze. Aparycja Amelka preferuje przede wszystkim prostotę i wygode. Nigdy nie goniła za najnowszymi trendami, o których tak głośno było w Czarownicy. Po prostu nie widziała w tym sensu, poza tym zdecydowanie nie lubi, gdy ktoś narzuca jej co ma robić czy w tym wypadku jak ma się ubierać. To śmieszne ograniczenia, bo no przecież sama doskonale wie w czym prezentuje się wystarczająco dobrze. Poza tym wydawanie za kawałek materiału tylu galeonów, to zwykłe marnotrawstwo pieniędzy. Wracając jednak do ubioru. Amelka na co dzień chodzi oczywiście w szacie – szkolnym mundurku. Mundurek jak mundurek. Nawet nie jest taki zły, więc mocno nie rozpacza. Dla wygody zawsze podwija rękawy koszuli i lekko poluzowuje krawat, ot taki jej kaprys. Poza mundurkiem jej garderoba zaopatrzona jest w kilka szat, sukienek i spódnic – które tak bardzo lubi jej matka, a których ona unika i chowa na dnie swojego kufra. Sama zdecydowanie preferuje spodnie, najlepiej mugolskie jeansy i do tego jakaś koszulka, sweter czy koszula – najlepiej w barwie niebieskiej lub białej! Nie trzeba być Sherlockiem, żeby zauważyć że te dwa kolory są ulubionymi Slughorn. Co do dodatków to na szyi ma zawsze srebrny łańcuszek z małym kółeczkiem – prezent od Melissy i rzemykową bransoletkę na prawym nadgarstku. Poza tym innej biżuterii nie nosi, nie uznaje i każdy jeden prezent w postaci naszyjnika czy innej błyskotki wrzuca do specjalnie ku temu zakupionej skrzyneczki. Tam to sobie leży i czeka na lepsze czasy.
Wybrany wizerunek Cara Delevingne Wzrost 165 cm Budowa ciała drobna Oczy błękitne Włosy ciemny blond Blizny/znamionablizna na lewej łopatce - pozostałość po pierwszym kontakcie z tłuczkiem Osobowość Amelka przed i Amelka po wojnie to dwie różne osoby, chociaż na pozór nie wydaje się, żeby wojna aż tak wpłynęła na dziewczynę. Przed Bitwą Amelka należała do całkiem pogodnych dziewczyn. Na jej twarzy często błąkał się uśmiech, który bardzo łatwo było poszerzyć. Nie wpadała za bardzo w kłopoty, była spokojna i całkiem rozsądna jak na swój wiek. Nie ciągnęło ją do niebezpieczeństw i nie dawała się sprowokować. Dla przykładu w połowie pierwszej klasy jeden z Puchonów wyzwał ją, aby zbliżyła się do Wierzby Bijącej. Oczywiście całkowicie zignorowała chłopaka i nie dała się przekonać. Doskonale wiedziała, jak to mogło się skończyć. Nie za bardzo przepadała za Skrzydłem Szpitalnym, toteż wolała po prostu nie szukać okazji by tam trafić. Daleko jej było do typowej dla domu Gryfa brawury, ale nie znaczy to, że dała sobie w kasze dmuchać. Od zawsze miała cięty język i od walk na różdżki wolała potyczki słowne, w których mogła pokazać przeciwnikowi jak bardzo ograniczony umysłowo był. Od najmłodszych lat łaknęła wiedzy, dlatego bardzo ucieszyło ją to, że tak wcześnie wzięto się za jej edukację. Nic więc dziwnego, że na pierwszym roku umiała o wiele więcej niż przeciętny pierwszoroczniak. Na lekcjach oczywiście była aktywna, dzięki czemu zdobyła przychylność wielu profesorów. Daleko jej było do sławnej Granger, która była doskonała w niemalże każdej dziedzinie. Amelia wykazywała predyspozycje do eliksirów i zaklęć. I na tych przedmiotach bardzo się skupiała. Nie przepadała za zielarstwem i transmutacją. Ale w tych dwóch przedmiotach królowała jej przyjaciółka, toteż pomagała jej zrozumieć co trudniejsze zagadnienia. Podsumowując była zwykłą dziewczyną, uśmiechniętą, bardzo ambitną i lubiącą swoje dotychczasowe życie. Śmierć przyjaciółki wiele zmieniła. Po Bitwie Amelka bardzo się zmieniła. Stała się bardzo skryta i dużo bardziej małomówna. Nauczyła się ukrywać i panować nad swoimi emocjami. Na jej ustach zamiast pogodnego uśmiechu kryje się nieco ironiczny. Brak przyjaciółki i tyle czasu w odizolowaniu sprawiło, że zaczęła bardziej stronić od ludzi. Spędzała bardzo wiele czasu na obserwacji ich, ale niezwykle mało na poznawaniu ich poprzez rozmowę. Poza tym warto jeszcze wspomnieć, że Amelka jest niezwykle uparta, naprawdę bardzo rzadko zmienia zdanie. Nie lubi, kiedy ktoś się rządzi i uważa za pana świata, dlatego też nie omieszka tego skomentować, przez co często ładuje się w tarapaty. Jej ostry język jeszcze bardziej się wyostrzył, a podczas jakieś interakcji z nią można odnieść wrażenie, że wszystko jest jej obojętne. Dopiero kiedy zaczyna rozmawiać o czymś co ją fascynuje albo gdy tłumaczy komuś dane zagadnienie, dopiero wtedy można zobaczyć starą Amelkę. Jej oczy na chwilę odzyskują swój stary blask. Walka ze Śmierciożercą pokazała jej jak niewiele umie. Dlatego przez całe trzy lata doskonaliła się w zaklęciach bojowych. O tak, jak kiedyś nie zwracała uwagi na OpCM, tak teraz ten przedmiot jest u niej niemal na pierwszym miejscu. Co do zaklęć i eliksirów dalej rozwija swoje umiejętności. Ale to nie jest tak, że zawsze taka jest. Powoli uczy się żyć z tym wszystkim co ją spotkało. Wojna po prostu ukazała jej jak słaba była, a teraz krok po kroku udaje jej się podźwignąć. Bo Amelka tak naprawdę nie jest złą dziewczyną, po prostu w pewnym momencie się pogubiła i teraz stara się sobie z tym poradzić na własna rękę.
Historia Nie mogła spać, od godziny wierciła się na łóżku. Za parę godzin znowu będzie w Hogwarcie. Nigdy nie myślała, że będzie tak obawiać się powrotu do szkoły, że będzie czuła ten dziwny lęk, że cichy głosik w jej głowie będzie ciągle powtarzać „Nie dasz rady”. Trzy lata to przecież dużo, powinna się już pogodzić, prawda? Ale nie potrafiła. Demony przeszłości nie dają o sobie tak łatwo zapomnieć. Usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Znowu te wspomnienia napływały. Trwała właśnie ewakuacja. Nauczyciele wraz z prefektami domów kierowali młodszych uczniów w bezpieczne miejsca. Świetna idea, ale paru co sprytniejszym uczniakom udało się niepostrzeżenie wymknąć. Do tych osób należała właśnie Amelka, a w raz z nią oczywiście Melissa. Tak, od zawsze były duetem, gdzie jedna tam i druga. Nie były na tyle lekkomyślne, wiedziały że w pojedynku ze Śmierciożercami nie mają najmniejszych szans, ba, przeszkadzałyby. Ale musiały znaleźć Leo, ten zbyt odważny pajac nie był w grupie ewakuujących. Amelia przeczuwała, że nie usiedzi w miejscu, że będzie próbował się wymknąć, dlatego starała się mieć go na oku i przez dłuższy czas jej się to udawało. Niestety trwało zbyt wielkie zamieszanie. Dlatego teraz gnały przez korytarze Hogwartu próbując jak najmniej zwracać na siebie uwagę. To nie było łatwe. Były przerażone. Nagle jakieś zaklęcie błysnęło im tuż nad głowami. - Czy takie dwie małe czarownice nie powinny być już gdzieś schowane? Rozumiem. Pewnie chcecie walczyć. Zabawmy się – powiedział mężczyzna, po kolorze szat, masce i złowrogim tonie dało się wyczuć, że raczej nie należy do jasnej strony. – Bombarda Maxima! – krzyknął i skierował różdżkę na ścianę, wzdłuż której biegły. Ta nie wytrzymała naporu zaklęcia. Rozpadła się niczym domek z kart. Na szczęście dziewczynom udało się uniknąć konsekwencji czaru. Nigdy w swoim dwunastoletnim życiu nie biegły tak szybko. Usłyszały za sobą tubalny, szyderczy śmiech. - Do łazienki – mruknęła Amelia i pociągnęła Melisse za rękaw szaty. Z dużą prędkością wpadły do pomieszczenia. - Jesteśmy w pułapce – szepnęła Mel i zaczęła głośno szlochać. Były w potrzasku, obie wiedziały, że to może być koniec. Amelka w głowie szykowała jakiś plan działania. To nie mógł być koniec. Po prostu nie. Muszą się stąd wyrwać, znaleźć Leo i się ewakuować. - Tutaj jesteście. To która pierwsza chce zginąć? A może się pobawimy? – spytał i uśmiechnął się szeroko. Był psychopatą. Jego uśmiech, błysk w oku, ruchy. To wszystko aż krzyczało „Jestem psychopatą, zabije cie”. - Walcz z równymi sobie – rzuciła głośno Slughorn i zaraz pożałowała tych słów. - Czyli zaczynamy od ciebie blondyneczko. Crucio! – mruknął i z wyczekiwaniem patrzył jak zaklęcie trafia w jej drobne ciało. Upadła na kolana i wygięła się z bólu. Krzyczała. Łzy zaczęły lecieć z jej oczu. Ból, który jej zadawano był nie do zniesienia. I nagle poczuła pustkę. Wszystko się jakby skończyło. Spojrzała na mężczyznę i wszystko potoczyło się szybko. Melissa rzuciła w Śmierciożerce jakieś zaklęcie, ten wywrócił się. Niestety moc była zbyt słaba by zrobić mu krzywdę, ale wystarczająca by go rozwścieczyć. Z wyraźną rządzą mordu rzucił w nią zaklęcie. Dziewczynka padła pod jego naporem niczym szmaciana lalka. Sekunde później w dłoni Amelki znalazła się różdżka. Pamięta niczym przez mgłe jak rzuca Incendio na szaty mężczyzny, jego krzyk i zapach palącego się ludzkiego ciała. Po chwili to ustaje. Nastaje cisza. Ona wstaje i przytula martwe ciało przyjaciółki. Znów zanosi się szlochem. Widok martwego ciała Melissy towarzyszy jej praktycznie co noc. I ten okrutny śmiech, a potem krzyk tego mężczyzny gdy umierał. Nikt nie wie, że to ona go zabiła. Nikomu nie powiedziała. Nie chciała z nikim rozmawiać o tym co stało się w łazience. Zaczęła głośno wdychać i wydychać powietrze. Starała się uspokoić. Wstała z łóżka i narzuciła na siebie za dużą bluzę, którą jakiś czas temu zabrała Leo. Zerknęła na godzinę. Zegar wybił pare minut po pierwszej. To chyba dobry czas na spacer. Wymykanie się z domu nigdy nie było dla niej szczególnie trudne. W domu to ona uchodziła za tą spokojniejszą i grzeczniejszą, to wyraźnie pomagało jej uciec na jakiś czas od nadopiekuńczego maminego spojrzenia. Gdzie znikała? Do lasu, który znajdował się na terenie dworu. Nie był wielki, nie czaiły się tam tak niebezpieczne stworzenia jak w Zakazanym Lesie. Trudno tam było o jakiekolwiek zwierzęta. Ale był i zapewniał cisze, a przede wszystkim spokój. Tam też udała się i teraz. Wyjście z domu zajęło jej zaledwie pięć minut, a dotarcie na skraj lasu, gdzie postanowiła pozostać, jedynie dziesięć minut. Usiadła pod sosną i oparła się plecami drzewo. - Pełnia dzisiaj – mruknęła i uśmiechnęła się pod nosem. To by dodatkowo wyjaśniało stan, w którym się znalazła. Od dziecka nie lubiła się z pełnią. Zawsze wtedy śniły jej się koszmary, źle spała i ogólnie było beznadziejnie. Uspokoiła się jedynym dowodem na to, że jeszcze przed momentem zanosiła się płaczem były ślady po wyschniętych łzach i nieco błyszczące oczy. Westchnęła. Kiedyś wszystko było takie proste. Dzieciństwo było tak wspaniałym okresem, czemu tak szybko minęło? Albo czemu tak gwałtownie zostało jej odebrane? Z utęsknieniem wracała do tych miłych wspomnień z okresu przed Wielką Bitwą. Zdecydowanie nie mogła narzekać wtedy na brak czegokolwiek. Rodzice spełniali każdą jej zachciankę, a trzeba przyznać, że potrafiła mieć ich doprawdy wiele. Kiedyś na przykład zażyczyła sobie wycieczki po rezerwacie smoków. Miała wtedy może z osiem lat. Pomysł wkradł się do jej małej wówczas główki po przeczytaniu kolejnej książki, gdzie główną role odgrywały właśnie te ogniste stwory. Nie wierzyła za bardzo, że rodzice zgodzą się na taką wyprawę, w końcu mama była zdecydowanie przeciwna wszystkim niebezpieczeństwom. Ale jednak udało się. Leo bardzo w tym pomógł. I wtedy właśnie zakochała się w tych magicznych istotach. Od tamtego momentu zaczęła szerzej interesować się, bardziej w oparciu o książki naukowe i podręczniki. Cały pokój miała w rysunkach przeróżnych smoków. Na 9 urodziny dostała nawet kilka figurek smoków, oczywiście magicznie zaczarowanych tak, aby się ruszały! W pewien sposób płaciła jednak za takie życie w luksusie. Należała do rodu czystokrwistych czarodziejów, bardzo szanowanych przez społeczeństwo. Dlatego też bardzo szybko rozpoczęła swoja edukację. Musiał przecież świecić przykładem, zachowywać się nad wyraz dojrzale i być tą ułożoną i niezwykle uroczą dziewczynką, dumą rodziców. Wiele ułatwiało to, że z charakteru była raczej spokojna, taka oaza spokoju wręcz. Czy czuła presję? Tak, ale radziła sobie z nią dobrze. Mimo wszystko była pogodnym i rezolutnym dzieckiem, które potrafiło sprostać oczekiwaniom. Zresztą, zawsze miała u swojego boku kochanego starszego o te całe szesnaście minut brata. Taak, Leo zdecydowanie był dla niej dużym wsparciem, swoim poczuciem humoru i otwartością potrafił poprawić jej nastrój i wyciągnąć z możliwych tarapatów (w które sam ja wpakował). Brakowało jej tego. Urodziła się teoretycznie w bezpiecznych czasach pozbawionych czołowego idioty i jego zwolenników, niestety przyszło jej żyć w tym akurat momencie, kiedy po raz kolejny, ten pajac próbował swoich sił w przejęciu świata i narzuceniu wszystkim swojego zdania. Gdyby jeden idiota ze zbyt dużym mniemaniem o sobie i manią na punkcie wielkości ogarnął się życiowo, to najprawdopodobniej tego wszystkiego by nie było. Świat toczyłyby się swoim normlanym biegiem. Tylu ludzi by nie straciło życia. Ale niestety. Ten głupek nie umiał sobie poradzić ze swoim wybujałym ego… Dlatego każdego potencjalnego socjopate/psychopate powinno się wysyłać do psychologa ew. psychiatry. A nie pozwalać mu samopas sobie chodzić. Ech. Gdyby ludzie chociaż troszkę patrzyli na świat podobnie do niej. Bardziej obserwowali ludzi, pokusili się o ich analizę. Przymknęła oczy na moment. Policzyła cichutko do dziesięciu i wstała. Czas wracać do domu. Jutro wielki dzień. Powrót do Hogwartu. Może nie będzie tak źle…
Krewni i rodzina ➤Hanna Slughorn – matka, kobieta o niezwykle dużym sercu i ogromnej cierpliwości do swoich dzieci. Często przesadza i za bardzo się o wszystko martwi, ale w końcu, jak sama powtarza jest mamą, taka jej rola. Amelka całkiem dobrze się z nia dogaduje. ➤Thomas Slughorn – ojciec, zdecydowanie chodząca zagadka. Mało mówi, ale jest mistrzem w karceniu wzrokiem! Nie przepada za mugolami, wyznaje zasadę, że żaden czarodziej nie powinien ukrywać się i bać mugoli, z którą Amelka zdecydowanie się zgadza. ➤Leo Slughorn – starszy brat, obecnie trochę ostoja Amelki, chociaż w życiu by mu tego nie powiedziała. Zawsze mogą na siebie liczyć, chociaż nie zawsze się ze sobą zgadzają. Awantury między rodzeństwem oczywiście muszą być, bo inaczej byłoby nudno. Czyż nie?
Ciekawostki ➤ Amelka ma zdecydowanie problemy ze snem. Z tego powodu często wymyka się z dormitorium na nocne spacerki. Co najzabawniejsze nie miewa rano worów pod oczami ani nic takiego, ba, tryska wręcz energią (chyba, że zaczyna dzień transmutacją, wtedy dziwnie kleją się jej oczka) ➤ Wielka fanka wszelkiego rodzaju łakoci! Czy to żelki, czekolada, ciasteczka, lody, torty, ciastka czy zwykłe cukierki. Ba, nawet w swoim pokoju ma specjalną szufladę, która zaopatrzona jest w tego typu smakołyki. ➤ Ma dobre poczucie rytmu, dlatego całkiem nieźle porusza się na parkiecie. Nawet to lubi i trochę tam umie. Nie tylko jakieś ugi-bugi, ale te bardziej klasyczne też (mama za punkt honoru postawiła sobie nauczyć swoją ukochaną córeczkę tańczyć, żeby jej na weselu kuzynki Berty nie przyniosła wstydu). ➤ Ma bardzo dobrą pamięć. Nigdy nie zapomina o urodzinach, imieninach i innych ważnych datach. Nie zapomina też nigdy o wyrządzonych krzywdach… ➤ Panicznie boi się wejść sama do łazienki w Hogwarcie. Do tej na drugim piętrzę, gdzie zginęła jej przyjaciółka nie wchodzi, omija ją jak najszerszym łukiem. ➤ Ma w zwyczaju zwracać się do innych po nazwisku, wyjątkiem od tej reguły są jego najbliżsi przyjaciele i rodzina. ➤ Widzi testrale, była świadkiem śmierci przyjaciółki i Śmierciożercy. ➤ Ma małego kotka, którego dostała na święta. Azazel, bo tak dała mu na imię, to bardzo rezolutny zwierzak, który bardzo szybko zadomowił się w Hogwarcie. ➤ Ma swoje stałe miejsce w bibliotece, idealnie ukryte, pozwalające jej w spokoju się pouczyć, a także jest idealnym punktem obserwacyjnym. ➤ Bardzo, ale to bardzo lubi marchewki! Różnie przygotowane czy podane. Jada je codziennie i często surowe. ➤ Niezła z niej kucharka! Zanim jednak nauczyła się gotować, to nie jeden kociołek z zupą wyleciał w powietrze. Brytyjskie Ministerstwo Magii |
|