| | Autor | Wiadomość |
---|
Felix Lockwood
Skąd : Chelmsford Liczba postów : 785
| Temat: Komnata Tysiąca Luster 05.03.16 10:38 | |
| Komnata Tysiąca LusterNie ma gwarancji, że jak wejdziesz, to wyjdziesz o podobnym stanie umysłu. Labirynt z luster jest miejscem, w którym można się zgubić, a potem zwariować szukając drogi do wyjścia. Jesteś tylko ty w nieskończonej ilości kopii, kolorowe światełka, których nie jesteś w stanie policzyć i wyjście, gdzieś tam, na końcu labiryntu... Wchodzenie tu samotnie może nie być za dobrym pomysłem. Wystarczy jednak, że przyjdziesz z kimś - na pewno będzie prościej i przyjemniej, a komnata sama pomoże wam znaleźć wyjście w odpowiedniej chwili.
|
| | | Jack T. Feversham
Skąd : Nic i nigdzie. Liczba postów : 100
| Temat: Re: Komnata Tysiąca Luster 29.03.16 22:52 | |
| Im dalej było obu chłopcom do Wielkiej Sali, tym bardziej Jack zdawał się rozzuchwalać, przedzierawszy się chyłkiem przez plątaninę hogwarckich korytarzy. Przez dłuższą chwilę udawało się nawet sukcesywnie odgrywać śmiały teatrzyk przed mijającymi ich nauczycielami – w końcu kto nie uwierzyłby, że prowadzi zbłąkanego Krukona, zanadto rozochoconego nadmiarem atrakcji, prosto do świeżej pościeli? Z trudem tylko powstrzymywał chichot, który samoistnie cisnął się na gryfońskie usta, gdy Charles mruczał coś niewyraźnie na widok zaniepokojonej kadry, a Jack mógłby przysiąc, że dosłyszał francuskie pieśni rewolucyjne. – No proszę, kiedy próbujesz sprawiać niewinne wrażenie, wychodzi z ciebie diablątko – zakrzyknął ze śmiechem, odpoczywając tuż przy kamiennej ścianie, zanim ruszyli w dalszą wędrówkę. Nie planował miejsca na resztę wieczerzy, wierząc zaciekle, że najlepsze zjawia się niespodziewanie, a przy tym, musiał przyznać, było jeszcze wiele komnat w szkole, jakich nie zdołał zwietrzyć wszystkimi dostępnymi zmysłami przygody. Charles wydawał się wręcz doskonały do wariackich eskapad w nieznane, podobnież doskonały, aby przekonać się co kryje się za wykrochmalonym kołnierzykiem i lakierkami prosto z żurnala. – Wstąpmy tutaj, co nam szkodzi? – Skinięciem głowy wskazał na niepozorne pomieszczenie z dala od reszty zaułków, pociągnąwszy jednocześnie za klamkę. Był tutaj? Ba, nie raz, nie dwa – od migawkowej feerii barw i rozprysków cieni łatwo dawało się uzależnić, wszak kto nie pragnął na wieczność kąpać się w odmętach światła? Ale szwendać się samemu w labiryncie? Żadna to uciecha, dlatego też szarpnął bezceremonialnie za kołnierz towarzysza, by wsunąć się jeszcze głębiej. I szczelnie zamknąć za sobą drzwi. Cóż, chłopcze, od teraz możemy się gubić w nieskończoność. |
| | | Charles Beauclerk
Skąd : St Albans, Anglia Liczba postów : 38
| Temat: Re: Komnata Tysiąca Luster 03.04.16 18:12 | |
| Światła na korytarzach, nieznani nikomu ludzie, zjawy godności oraz przyzwoitości - wszelakie cuda migały dziś Charlesowi przed oczyma w tej zwariowanej i przesyconej swawolą wyprawie poprzez bezkresy Hogwartu, w której Krukon poddał się zupełnie poznanemu chwilę temu kierunkowskazowi, konsekwentnie zaznaczającemu ścieżkę ku pewnej zagładzie. I co z tego? Jest tak fajnie. Bo i owszem, było fajnie - chłopak po raz pierwszy się upijał, po raz pierwszy błądził z kimś w szaleństwie nocnej eskapady i po raz pierwszy łamał regulamin swym karygodnym prowadzeniem się (k-a-r-y-g-o-d-n-y-m!). Uczucie nieznanej wcześniej swobody niegrzecznie buzowało w chłopinej głowie, wskrzeszając uczucie francuskiego wieśniaka, który wywijał widłami z Marsylianką na ustach, walcząc z nie wiadomo kim przeciwko nie wiadomo komu. Płynąc z tym właśnie prądem, Beauclerk bełkotał pod nosem wyzwiska wobec mijanych zjawisk, sycząc nawet zabójcze "sic semper tyrannis" względem niewinnego kinkietu. - Alowszem, dajb-hip!-lontko! - zawołał, przeżywając apogeum upojenia ponczem i magią śmiesznego, walentynkowego wieczoru. Rozczochrany, zmemłany i cały w płomieniach, poszedłby za nowym kolegą do czyśćca, zbyt podekscytowany samym faktem nawiązania znajomości oraz jej skrajnie dynamicznego rozwoju. Przecież dopiero się przedstawiali! Wzburzone myśli Krukona ostudził momentalnie cud nowego miejsca. Nieskończoność wymiarów ciągnących się w szeregu odbić oraz rozmnożenie do potęgi niezliczonej pary chłopców wydobyło z Charlesa wytrawne westchnięcie zachwytu, odbijanego od każdej kolejnej tafli w skrzących się oczach młodzika. Nie znał tego miejsca, oczywiście. Poznawszy je, któż chciałby opuszczać? Nieustająca tułaczka jawiła się w jego myślach jako wymarzony sposób na wieczność, którą miał dziś spędzić z Jackiem. Jestem Odyseuszem... a to moja tratwa!, pomyślał, wznosząc się na kretyńskie wyżyny poetyckości.
zt |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Komnata Tysiąca Luster | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| |